Są suszanie, którzy nie wyobrażają sobie dnia bez książki, są i tacy, którzy bez niej się obędą

2016-11-24 08:00:40(ost. akt: 2016-11-24 13:10:14)
Maria Ćwiklińska, dyrektor Miejskiej Biblioteki w Suszu

Maria Ćwiklińska, dyrektor Miejskiej Biblioteki w Suszu

Autor zdjęcia: Arch. biblioteki

Zapraszamy do lektury rozmowy z Marią Ćwiklińską, dyrektor Biblioteki Miejskiej w Suszu. Pani Maria związana jest z biblioteką niemal od liceum, a od 36 lat pracuje w bibliotece w Suszu.

Maria Ćwiklińska już jako uczennica była aktywną wolontariuszką, spędzała tam przerwy między lekcjami. Zaczęła czytać bardzo wcześnie. Zdarzyło się, że książka tak jej się podobała, że z ostatniej strony przechodziła na pierwszą, by jeszcze raz ją przeczytać.


Pani dyrektor, czy według pani suszanie lubią czytać?
— Na to pytanie nie da się odpowiedzieć jednoznacznie TAK lub NIE. Są suszanie, którzy nie wyobrażają sobie dnia bez książki, są i tacy, którzy bez niej się obędą. Jak wszędzie. Problem spadku czytelnictwa, o którym tak dużo się mówi, nas raczej nie dotyczy, co nie znaczy że go wcale nie ma. Pracuję w bibliotece od 1980 roku i jedyny spadek czytelnictwa odnotowaliśmy w latach 90-tych kiedy nie kupowało się książek, bo zwyczajnie nie było za co. Teraz dziennie odwiedza nas od 50 do 70 osób w różnym wieku. Myślę, że największym problemem są zbyt małe środki finansowe na zakup nowości. Jeśli na rynku pojawia się bestseler biblioteka powinna kupić go w takiej ilości, by czytelnik nie czekał na nią w kolejce pół roku. Robiliśmy takie badania przy okazji wydania „Zmierzchu” i „Greya”. Na początek kupiliśmy 6 egz., teraz mamy 8, ale wybory z powodu niewystarczających środków są trudne. Naszych apetytów chyba nie da się zaspokoić.

Jaka literatura jest najpopularniejsza w Suszu, po co najczęściej sięgają czytelnicy biblioteki?
— Myślę, że preferencje naszych czytelników są podobne do preferencji czytelników w innych miejscowościach kraju. Na nich opiera się rynek wydawniczy. Wśród kobiet największą popularnością cieszą się książki obyczajowe, romanse, biografie, literatura faktu, a także powieści kryminalne. Mężczyźni preferują literaturę sensacyjną, kryminalną i wojenną zwłaszcza z okresu I połowy XX wieku.

Proszę podać aktualne dane na temat zbiorów bibliotecznych w Suszu, ale i w Państwa filiach w Bałoszycach i w Redakach. Jak liczny jest księgozbiór...
— Nie chcemy, a i nie ma też takiej potrzeby, aby nasza biblioteka kojarzyła się z magazynem starych książek, dlatego stawiamy na księgozbiór złożony w większości z książek najbardziej popularnych wśród naszych czytelników i do tego wydanych w ostatnich kilkunastu latach. Trochę zmusza nas do tego niewielka powierzchnia biblioteki. Nie obkładamy książek w folię (folia nie chroni książki przed zniszczeniem, a jest nieestetyczna). Namawiamy inne koleżanki po fachu. Te, które skorzystały z rady są zadowolone. Sama kiedyś nie wyobrażałam sobie wypożyczyć nieobłożonej książki, ale czasy się zmieniają. Na szczęście papier pakowy został z książek zdjęty, czas na folię. Systematycznie przeprowadzamy selekcje, usuwając książki zaczytane i nieczytane. Często słyszymy, że jest u nas jak w księgarni. Czytelnicy są zadowoleni. Prowadzimy wypożyczalnię międzybiblioteczną sprowadzając książki, które poszukuje najczęściej jeden czytelnik. Jeśli tytuł jest popularny kupujemy więcej egzemplarzy, by czytelnik nie czekał na nią dłużej niż miesiąc. Książki kupujemy najczęściej raz w miesiącu - ok. 100 pozycji, najczęściej po premierach. Księgozbiór biblioteki w Suszu liczy 16 tys. egz., Filii w Redakach 4,5 tys., Filii w Bałoszycach 4 tys., ale jak mówiłam wcześniej nie idziemy na ilość.

Jaki jest klucz wyboru kupowanych pozycji i jak często robione są takie zakupy?
— Klucz jest prosty, opiera się na gustach i potrzebach czytelników. To oni są filarem biblioteki. Mamy z nimi bezpośredni kontakt. W takich małych bibliotekach czytelnicy to nasi znajomi i potrafimy każdemu z nich doradzić to co lubi lub podsunąć to co może polubić. Poza tym systematycznie śledzimy blogi czytelnicze, portale i fora literackie i nie mamy problemu z właściwym wydaniem pieniędzy.

Po rozmowie z dyrektorką iławskiej biblioteki już wiemy, że najtrudniej jest zdobyć młodego czytelnika, młodzież. Czy macie jakieś sposoby w Susza na przyciągnięcie go do siebie?
— Najbardziej skutecznym sposobem na pozyskanie czytelnika w każdym wieku jest pachnący świeżością (czytaj: farbą drukarską) zróżnicowany księgozbiór, możliwość samodzielnego buszowania po półkach w poszukiwaniu książek, a także nowocześnie wyposażony lokal biblioteki. Lekcje biblioteczne i wycieczki do biblioteki dzieci w wieku przedszkolnym, a także wizyty dorosłych z dziećmi pozwalają zaszczepić w nich ciekawość świata. Ważne, by ten pierwszy kontakt z biblioteką był ciekawym wydarzeniem. Na młodzież najskuteczniej działa modna książka, którą czytają wszyscy rówieśnicy.

Jaka literatura jest najbliższa pani sercu? Co by pani poleciła czytelnikom na długie jesienno-zimowe wieczory.
— Najchętniej czytam literaturę faktu, biografie i książki kulinarne. Tak, książki kulinarne czytam jakby to były powieści. Ostatnio jednak zaczytuję się we współczesnej literaturze polskiej. Polecam Nataszę Sochę, Agnieszkę Olejnik, Dankę Braun, Ałbenę Grabowską, Remigiusza Mroza. Lubię też Joannę Opiat-Bojarską, Barbarę Kosmowską i Janusza L. Wiśniewskiego.

Pytanie o książki z dzieciństwa musi paść. Co czytano pani w dzieciństwie, jaka książka zrobiła na pani duże wrażenie i dobrze ją pani pamięta?
— Niestety nie pamiętam czy coś mi czytano w dzieciństwie, raczej nie. Za to pamiętam, że ojciec miał swoją domową biblioteczkę i raz w tygodniu chodziło się do kiosku po czasopisma odkładane „do teczki”, to mi zostało do dzisiaj. Zaczęłam czytać wcześnie i czytałam tak dużo, że rodzice zabraniali mi czytać. Zwłaszcza, że czytałam podczas odrabiania lekcji, w nocy przy latarce pod kołdrą, dosłownie w każdej wolnej chwili. Zdarzyło się, że książka tak mi się podobała, że z ostatniej strony przeszłam na pierwszą, by jeszcze raz ją przeczytać. Był to okres szkoły podstawowej i była to książka Hanny Ożogowskiej „Dziewczyna i chłopak czyli heca na 14 fajerek”. By nie naprzykrzać się codziennie w jednej bibliotece korzystałam naprzemiennie z czterech. W liceum prawie pracowałam w bibliotece szkolnej (taki codzienny wolontariat w czasie przerw i po szkole). No a w suskiej bibliotece ponad 36 lat.

Magdalena Rogatty
m.rogatty@gazetaolsztynska.pl




2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5